Księga nomady, czyli o „Epitafiach. Remake” Dariusza Dziurzyńskiego (słów kilka) |
1.
Epitafia. Remake Dariusza Dziurzyńskiego z 2013 r. jest księgą odmienioną w stosunku do debiutu z 2001 r. Z tamtego okresu Czytelnik znajdzie zaledwie 15 ocalonych przez poetę wierszy plus 36 tekstów, które powstały w okresie pracy nad debiutem i w nieodległym czasie, jednakże do ówczesnego debiutu nie weszły (zob. posłowie, s. 71-72). Remake Dziurzyńskiego to swego rodzaju literacki remastering po 12 latach, uszlachetnienie jakości dźwięku, usunięcie niepotrzebnych szmerów, szumów, wyciszenie drugiego planu. Trop podjęty przez poetę w 2001 r. był nawet odważny. Pożegnać współczesność/kulturę epitafiami, stworzyć autorskie fin de siècle (jeśli nie zawsze w kontekście globalnym, to przynajmniej w przeświadczeniu „dziejów własnej intymności”). Dziennik poszukiwań i rozczarowań światem. Dziennik zanikania.
2.
Dziurzyńskiemu nie można odmówić empatii. Kpiarz, operator włączonej kamery (prawie jak Douglas Dunn świetnie odczytany przez Jerzego Jarniewicza) rejestruje patologie (np. Izolacja). Już w prologu pierwsze wersy są kluczem: „Safona nie musiała czytać // w kilku językach // antologii poezji erotycznej” (p.n.e.). Współczesność gloryfikująca nadprodukcję (w tym dóbr kultury) utrwala zaburzony proces i proporcje nadawca - odbiorca. Współcześni intelektualiści przypominają zatem chorych na homilopatie, bowiem od dawna nie potrafią porozumieć się z otaczającą rzeczywistością, na którą zresztą nie mają większego wpływu, pozwalając mediom zawłaszczać świat starego porządku. Stąd musiała pojawić się u poety deklaracja, że historia nie jest niczym innym jak „płodozmianem klas i narodów” (Kwadryga), co także jest ironiczne w kontekście wiersza opisującego rozdających przed sądem ulotki czterech bezrobotnych, którzy przypominali świętych z mozaik w Bizancjum. Dziurzyński wydaje się być w swoich wierszach ironicznym historiozofem. Naturalnie ironia towarzyszyć musi kronikarskim peregrynacjom, gdy przenosimy się na przykład do Księstwa Gryfickiego roku 1127 (w wierszu Spotkanie na szczycie) i słyszymy opowieść o biskupie Ottonie z Bambergu (który skądinąd po 1080 r. prowadził w Gnieźnie szkołę katedralną). Zamierzona konfrontacja kultury wysokiej z niską przynosi ciekawy sarkazm à la Vian (warto odnotować, że Dziurzyński wraz z Alicją Ślusarską dokonał pierwszego w Polsce książkowego przekładu poezji Borisa Viana), tym samym poeta nawiązuje do współczesności, pytając o kondycję naszej kultury i laicyzowanego społeczeństwa:
(…)
Gość usiłował przekonać że należy widzieć bliźniego w najeźdźcy i wrogach.
Przedstawił ontologię nieba piekła czyśćca miejsce duszy w ciele dzieje tejże po śmierci.
„Unde malum?” według Perkuna a według Jahwity.
Stworzenie świata w siedem dni.
Skupił uwagę na Sądzie Ostatecznym mającym nastąpić po sądzie doczesnym.
Na koniec dostojnik z Bambergu wygłosił odczyt: „Znaczenie i rola animizmu w kulturach precywilizacyjnych”.
Dziurzyński remiksuje języki, percepcje, uwspółcześnia festa fatuorum. Profanum przemieszane jest u niego z sacrum, zapomniane z odnowionym. Ta księga jest pieśnią nomady, jej bohaterowie nie mają domu, osadzenia w cywilizacji. Nie dziwi zatem wypowiedź Jacques’a Attali, która pełni tu rolę motta: „Wiek mistyczny, bo koczowniczy. Koczownik jest twórcą i „nosicielem” Boga”.
3.
Liryczny cynik, prześmiewca małego Armagedonu, naszego codziennego Götterdämmerung.
4.
Zaiste, Dariusz Dziurzyński niepokornym poetą jest.
Dawid Jung
Dariusz Dziurzyński, Epitafia. Remake, ANAGRAM, Warszawa 2013, s. 74
|