O „Uwagach do chwili” Mateusza Melanowskiego |
„Uwagi do chwili” (Biblioteka Współczesnej Poezji Polskiej, „Zeszyty Poetyckie” 2017)
Posłowie
Mateusz Melanowski – reporter czasu pierwszych podsumowań, czasu, który jedynie pokonując nasz krwiobieg może stać się najważniejszym i usprawiedliwionym toposem tego wyjątkowego języka, jakim nauczył się władać poeta. Dlatego jego świat musi być zawsze pomiędzy. Pomiędzy kinderyzmem a rozczarowaniem dorosłością, pomiędzy chaosem a codziennością. Okiełznywanie czasu, poklatkowe odtwarzanie sekwencji zdarzeń i zderzeń z bezsilnością. To również dodatkowa wartość tej poezji - mocowanie się, wadzenie, podglądanie paradoksów śmierci z jej wszystkimi sztuczkami, które Melanowski prawie zawsze ubiera w kostium ironii. Podobny trop literackiego rozrachunku z przemijalnością czasu i jego ubywających mieszkańców znajdziemy u Desmonda Grahama, gdy kognitywistyka, neurologia i neurolingwistyka próbują wzbogacać wiedzę o współczesności. U Melanowskiego jednak kulturowe dekorum będzie rzadko przywołane, jeśli już musi się ono pojawić, będzie to raczej luźne nawiązanie do przeszłości, jak choćby zabawa formą vilanelli, poezji inspirowanej włoskim folklorem, znanej od XV w. Bohater liryki Melanowskiego jest spoza jakiejkolwiek teraźniejszości, jednoznaczności, stąd może motto z Juliana Kornhausera, próby ratunku w zbiorowym somnambulizmie, gdy swoje glosy do czasu mówi przebudzony. A mówi je mądrze i pięknie, choć trudno dzisiaj o mądrość i piękno w młodej poezji. Melanowski jest poetą powściągliwości. Wie więcej niż chce powiedzieć, jakbyśmy nasze życia potrafili naprawdę symulować. Nawet tutaj, umierając, jakikolwiek pierwowzór będzie przecież fałszywy, bo niedotyczący nas bezpośrednio. Na to przyjdzie jeszcze czas. Czas na każdego. A zatem Melanowski prawie każdy wiersz pisze o śmierci, choć za każdym razem inaczej definiuje koniec, inaczej widzi przemijalność. Synteza i symplifikacja, również pomiędzy nimi są te wiersze, na przekór popkulturze i całej tej gadżeciarskiej zabawie „w kto ma więcej”.
Dawid Jung |